Cały tydzień w kieracie,co dzień do późnego wieczora ale z uśmiechem bo przecież był czas na leniuchowanie.Dom błagał po cichu o odgruzowanie i dzis się doczekał ale jakie wyciągnęłam z tego wnioski ,przez lata gromadziłam z sentymentu bajeczki,Muminki,dyplomy,rysunki,itd.itd. a dziś młodzi powiedzieli -mamo po co Ty to wszystko trzymasz,nasze dzieci napewno już tego czytać nie będą ,nie te czasy.Nie wiem czy ja to dla ich dzieci trzymałam czy dla siebie :)))) ale trzymałam bo zawsze coś się przypominało.No i nazbierało się a mieszkanko malutkie i szuflady przestały się jakoś luźno otwierać i uwierzcie nie ma już żadnego miejsca gdzie można coś schować.Dziś czarny wór większy ode mnie wyjechał do kontenera,książeczki bajeczki dla młodszego pokolenia w rodzinie wyniesione,romansidła z młodzieńczych lat sąsiadce oddane(bo lubi),a o płytach ,grach,zeszytach z pierwszej klasy już nie wspomnę.Oczywiście perełki zostały ale tak sobie myślę jakie to będą te nowoczesne czasy,nam pamiątki rodzinne sprawiają tyle radości i cieszy każdy drobiazg stary i dziś nie używany np .spinki do koszuli mojego tatusia,tak się ciszę ze je mam i wcale nie dlatego że są srebrne tylko że ciągle pamiętam jak nosił je w mankietach.A co moje dzieci-filmik w kompie o mamusi??????????????
Moje malutkie zakupy na starociach
moja radość,miałam duży dylemat-przecierać, nie przecierać ????
,nazwałam go baletnica wśród grubasów
i jeszcze ON
A po dzisiejszych porządkach u mnie powiało już troszkę jesienią ale taką cieplutką :)))
jutro kuchnia
pa!