środa, 25 kwietnia 2012
Wpadam na chwileczkę.
wtorek, 17 kwietnia 2012
Wena poszła do domu.
Jak tak po obserwowałam to stwierdziłam, że ślimak ma tylko dom na głowie a ja to dom i jeszcze warsztat pracy ze sobą nosze.Uff.. jakoś opuściła mnie wena twórcza, na cykałam zdjęć w plenerze ale żadne nie przypadło mi do gustu,domowe też mi jakoś nie wychodzą , nic mi się nie podoba to chyba efekt za częstego oglądania tych pięknych fot na waszych blogach,jęczę tak do maja a od maja obiecuję sobie rewolucję w domu i zagrodzie a na razie przede mną organizowanie dwóch imprez jedna dla tych co już zapomnieli kiedy osiemnaście obchodzili a druga dla tych co właśnie zaczynają obchodzić -czyli 18-stka mojej córki i jak to przeżyję to odżyję i niby nie ma się czym przejmować a stres mnie zjada.No dobra, a na stresy to wiadomo coś słodkiego...
piątek, 13 kwietnia 2012
A sio do pudełka.
Tydzień minął pracowicie, ale już na wielkim luzie i spokojnie.Cieszę się na jutro,zabieram się za działkowanie,czeka mnie praca przy łopacie a ja , zadowolona i już nie mogę się doczekać.Uformuję grządki i posadzę cebulę, dostałam sadzonki hortensji i trochę wykopanych sadzonek tulipanów.Myślę że 14kwiecień to dobra data na rozpoczęcie sezonu ogrodowego no!A ponieważ straszny głód już na śpiew ptaków,zielone gałązki,spacery i promienie słońca to wielkanocne dekoracje sio do pudełka.Od jutra więcej fotek z mojego kawałka nieba i ziemi.
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Wielkanocne podrygi.
A dzisiaj drugi Dzień Świąt jak co roku w plenerze,był spacer ognisko i rodzinne ploteczki,ale przede wszystkim luz i relaks na spokojnie i bez pośpiechu ,tak bardzo mi tego brakowało,nareszcie odpoczywam. Pogodę zapowiadali zimową a było pięknie,zresztą sami zobaczcie jak zwykle jezioro marzeń.
środa, 4 kwietnia 2012
Ogarniam się.
Co roku jest to samo i nie mam co się łudzić że kiedykolwiek to się zmieni,chodzi tu o moje czasy przed świąteczne.Z racji zawodu powracam do domu dwa dni przed i wtedy wszystko staje na głowie,góry prania ,torby zakupów,wory śmieci,stosy prasowania a do tego dziesiątki karteczek z zapiskami co robić i co kupić.Gdyby nie fakt że rodzina liczy 5osób a na świątecznym śniadaniu goszczą obie babcie to pewnie wogóle bym nie powróciła tylko czesała te włosy do po świętach aż by się wszyscy w końcu zrobili na bóstwo.I tak miałam dziś sobie o godz 22 wykrzyknąć koniec!!!!!!!!!!!!ale jak zwykle idę jeszcze jutro do pracy.Obiecuję sobie, że za rok to już wyrwę kartki z kalendarz i nie dam się namówić. .Nastawiam się, wszystko na spokojnie kupię, pogotuję ,po piekę udekoruję aaa i jeszcze przyjaciołkę K. może uda się na dobrą herbatkę zaprosić, ni diabła nie wychodzi,język na brodę i wio.Z biegiem lat wiele rzeczy odpuszczam i o dziwo żyję może i w tym roku jakoś to będzie.A więc od jutra : odgruzowywanie ,zakupy ,pieczenie biszkoptów i ostatnie pranka a potem bratki do wsadzenia,garderoba świąteczno wyjściowa do wierzchu( bo zaproszono nas na Chrzest więc musimy jakoś się zaprezentowac) i jeszcze 1001 drobnych spraw. Padam na nos ze zmęczenia, ale od jutra opóźniona Świąteczna zaprawa !
Subskrybuj:
Posty (Atom)