Dużo się pisze i czyta o miłości rodzicielskiej a o miłości dziecięcej ,dlaczego rodzic musi a dziecko???
Moja mamusia przeziębiła się i biegam do niej codziennie nasmarować plecy,zanieść coś dobrego ,wpuścić do ucha i wypuścić o polityce ,kościele,snach,kapiącym suficie,i nieznośnej sąsiadce, to nic najważniejsze wysłuchać i być tylko pobyć razem,tylko dlaczego prześladuje mnie myśl że ona musi o to prosić a my dzieci bierzemy bez proszenia-herbatę z malinami,tabletkę na żołądek,dzieci w sylwestra,buraczki w słoikach,guzik u koszuli,powiemy normalne , przecież to mama,Wielokrotnie proszę mamusię żeby mi nie dziękowała, czasem za bardzo błahe rzeczy przecież to norma(dla mnie norma),dlaczego mi dziękuje ja chcę to robić,chcę pomagać nie muszę chcę.W pracy widzę i słyszę dużo o starości,widzę jak trzy córki opiekują się sparaliżowaną matką po 4 miesiące każda po kolei ,mieszkają daleko od siebie a mamę traktują jak najlepszy klejnot,widziałam panią doktor która matkę zamykała w najdalszym pokoiku bo nie pasuje do wystroju,widzę jak trudno jest z alchajmerem ,patrzę na wspaniałe staruszki które trzęsą całą rodziną,widzę też wiele wiele oddanych kobiet obcych (opiekunek)które są ich przyszywanymi córkami bo rodzone nie mają czasu,prowadzą aptekę,mają dziecko ,wywiadówkę i męża który nie cierpi teściowej bo śmierdzi moczem .
.Nie myślimy o starości jak jesteśmy młodzi,ale jak ją czasem widzę tę starość ,chciałabym uciec gdzie pieprz rośnie.W moim ulubionym serialu usłyszałam takie zdanie i bardzo mi się spodobało-NA MIŁOŚĆ NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO, ALE NA STAROŚĆ ZAWSZE JEST ZA WCZEŚNIE.
Listopad to dla mnie zwolnione tempo,nadrabiam co przeoczyłam,czytam co grzecznie czekało, słuchawki na uszach rozgrzane do czerwoności,planuję porządki,prezenty,ale najbardziej to cieszę się z bycia w domu,zawsze za nim tęsknie ,tylko w listopadzie mam taki przestój.Przez pierwsze dni nie ominęło
Ptaszkom też się dostało