niedziela, 17 marca 2013

Bielenie,marzenie.


Ten post miał mieć w tytule pawia ,bo przez chwilę tak się czułam ale z pawia zostały tylko pióra,dobra od początku.Wymarzona witrynka przyszła,byłam zaskoczona ładnym jasnym kolorem i zwątpiłam czy bielić ale reszta zaintersowanych podtrzymała początkowe postanowienie.Duma mnie rozpierała że moje zamierzone plany tak po prostu się realizują,przecierka okazała się wcale nie taka trudna,farby o których czytałam na blogach np.Nasze Wiejskie zacisze.  okazały się nie osiągalne w moim mieście a cierpliwość kończyła się przecież chciałam jak najszybciej mieć ją na ścianie,zakupiłam Tikkurile i do roboty.Żałuję że pierwszy raz malowałam ten mebelek bo choć wydawało mi się ze wkładam tam całe serce efekt był taki sobie raczej pomazane niż pomalowane.Wniosek jest taki że muszę się jeszcze dużo nauczyć np.jak malować w kącikach,farba tak szybko schła że jak maznełam tak zostawało,jak wykończyć rogi,poziomo ,pionowo,okrągło, jak wyciągać okucia -swoje zamazałam bo nie mogłam wyciągnąć itd itd Nadszedł ten dzień,  na wszystkie moje usterki patrzyłam z przymrurzeniem oka, no to zdejmujemy taśmę z okienek i tu zaczął się koszmar-przecież nikt mi nie powiedział że przyklejać leciutko i od razu zrywać ja przykleiłam bardzo dokładnie a odklejałam po 3 dniach a raczej zrywałam po 2 mm i beczałam z bezsilności zostawiłam w diabły na 2 dni aż mi przejdzie.
Dziś wisi o tym co złe staram się już nie pamiętać ,cieszę oko,moja kuchnia powoli zaczyna mi się podobać ale jeszcze nie jest skończona więc dziś zdjęcia tylko witrynki.



sodama i gomora czyszczenie




Jeszcze tylko wyczyszczę zawiasy i poszukam sposobu na wyczyszczenie okuć i już.
Marzenia się spełniają!!!!!!