piątek, 27 grudnia 2013

Już po


I po świętach....
dla mnie zaczyna się czas relaksu,Święta minęły bardzo rodzinnie,kolędy,wspomnienia ,oczywiście obżarstwo ,zabawy z dzieciakami-RADOŚĆ!!!!
A o czym się nie mówi :)) a no o tym że do końca lata się  ze ściereczką ,stoi przy garnkach,upycha do szafy ostatnie klamoty,nerwowo spogląda w okno czy już idą,to wszystko ma swoje uroki .Dzisiaj spokój,brak tempa,cisza,nadal pełna lodówka mogę spokojnie powiedzieć że ja uwielbiam ten czas.

Wszystkim życzę poświątecznego wypoczynku!!!!









a jutro do boju :))))











niedziela, 8 grudnia 2013

Grudniowo.

Rodzina

Ale fajnie,dziś najmłodszy stwerdził że lepszej pogody być nie może jest po prostu bajkowo.Ja dziś w świetnym humorze po wczorajszej wizycie mojej przyjaciołki Katrin,klimacik lekko świąteczny,dobre jedzonko i jeszcze lepsza rozmowa,wspominałyśmy stare czasy,przeskakując z tematu na temat z lekkim lękiem co by nam czasu wystarczyło i jakie było podsumowanie wieczoru- piosenka last chrismas-Wham zawsze będzie dla nas nr jeden od święta,od imprezek no ogólnie od naszych młodych ha ha lat,wtedy  jeszcze nie wiedziałyśmy że On woli chłopaków ha ha ale kiedy to było :))))
http://www.youtube.com/watch?v=E8gmARGvPlI

Jeśli chodzi o święta to ogarnełam wszystko w listopadzie bo miałam więcej wolnego czasu, już tak nie przeżywam że nie zdążę z porządkami ,człowiek dojrzewa i  co innego staje się ważniejsze ale trzeba najpierw do tego dorosnąć czekam na przyjazd studentów liczy się to że będziemy razem,oczywiście mydła i powidła nie zabraknie , każdemu z osobna chce się zrobić przyjemność i  być,być razem.
Robiłam pierwsze przygrywki makowca i o dziwo udało się,u mnie jadłospis świąteczny jest zawsze ten sam, robimy to co lubimy(tzn ja robię),każdy zamówił swoje ulubione ciasto i tradycyjnie napewno usłyszę jak kolanem domknę lodówkę,że nie ma nic do jedzenia.

Od dwóch lat chodzi mi po głowie taka kulinarna zagwostka że chciałabym  (może w tym roku się uda)na kolację wigilijną przygotować danie jakiego jeszcze nie robiłam a tak spróbować i to wcale nie jakieś skomplikowane całkiem proste bo u mnie np. nie ma barszczu z uszkami ,zupy owocowej,grzybowej,grochu ,fasoli,kuti a przecież inni nie wyobrażają sobie wigilii bez tego.Taki jest plan a jak będzie zobaczymy.
A narazie pyzy
 
Teraz przede mną 2 tygodnie przed świątecznej harówki,Mikołaj ma pusty worek,okrojone fundusze nie pozwalają na wiele ,ja zawsze się tym martwiłam a teraz wbijam sobie do głowy że przecież czekoladka, dobra herbatka ,dziana skarpeta,mydełko,bombka,rękawiczki, świeczka mogą być całkiem miłym prezentem, za plecami coś gadało za mało chyba za słabo postaraj się bardziej    
 znowu....trzeba było dorosnąć 

najważniejsze że pamiętamy 



pa.

niedziela, 13 października 2013

Psycha

Z nadejsciem jesieni nadeszły też nie dobre dni dla mnie,zdrowie psychiczne zaczęło
 nie domagać na tyle że musiałam zasięgnąć pomocy lekarzy,no i poszła baba do lekarza drugi raz w swoim dorosłym życiu.To jak tam jest każdy wie, to że są kolejki,trudno dostać się od razu,nie chce mi się wymieniać dalej, ale najgorsze jest to że gdy chcesz podleczyć duszę a raczej psyche tak naprawdę nikt nie ma ochoty Cię słuchać,doktor patrzy w monitor,kiwa główka i już drze się- następny,ręce opadają 60osób przyjętych,przyjętych a że było jak na wyścigach to już inna strona medalu. Narazie walczę,hm.................staram się,odbija się to  na domu i rodzinie,dom stał się jakby  przymulony,a rodzina głodna.Wypieki ograniczają się do pieczonego chlebka a dom do przejazdu przez rynek.

Na polu trochę przygotowuję się do zimy,wykopałam georginie,chowam ozdoby i naczynia,likwiduję donice,zimno nam nie dokucza w parniku palimy w westfalce,ona zastępuje  kominek którego brak  w blokowym mieszkaniu,czasem mówię z pretensją ze po to była ta ziemia żeby odpoczywać,czytać  książki ,gazety a przede wszystkim patrzeć na nasze piękne jezioro a my tylko bezustannie,grabie ,łopata,taczka ,kamienie,gałęzie,zielicho,piach,robota robota :)))))))))))))))))))  tak, to jest ten cały relaks.
 Ponarzekałam to teraz  parę urywków kiedy jestem w lepszej kondycji, wczorajszy obiad i dzisiejszy chlebek:)))


aaaaa i jeszcze"nowe" na oknie wszystkie materiały z pewexu ;),

 lecę objeżdżać rynek  pa!

poniedziałek, 30 września 2013

Miasto moje a w nim najpiękniejszy moj świat.


Wróciłam z dużego miasta gdzie czułam się bardzo zagubiona wręcz przestraszona i jaki wniosek, ciszę się że mieszkam tu gdzie mieszkam jak to się mówi w dziurze zabitej dechami i jakoś dzisiaj wcale nie przeszkadza mi że wszyscy się tu znają i każdy o każdym co chce to wie-mówiąc krótko czuję się tu bezpiecznie
.Napewno moja młodzież która tam została ma inne zdanie,ale ja już się do TEJ młodzieży nie zaliczam i spacer po stolicy mało mi się podobał ,nie myślę tu o parkach,zabytkach,nowoczesnych wieżowcach,wiadomo każdy patrzy na co chce i widzi jak chce.Chciałam tu pisać całą listę skarg i zażaleń ale rozmyśliłam się, po co,(pisałam o tym równo rok temu)wróciłam do mojego miasta,czystego, zielonego i nie chcę nigdzie indziej.
Każdy mnie dziś pytał jak się czuję i jak mi pierwszy dzień minął bez dzieci,nijak ,nic nie czuje bo to do mnie nie dotarło a może dotarło już dawno,wiem że teraz są we dwoje i starszy brat przetarł szlaki siostrze ,Jej jest łatwiej  On miał trudniej jak dwa lata temu  wyjechał sam.Co powie nadopiekuńcza mamusia że najbardziej chciałabym ich tu z powrotem, ha ha moja przyjaciółka K. na takie  słowa już puka się w czoło ale co tam,ja tak czuje  a wszyscy wiemy jak ma być.
Dobra ,dość tych smętów ,przecież w domu został mi na pocieszenie jeszcze osiemnastolatek,czas odgruzować chałupę po wakacjach,ogarnąć pole na zimę iiii przyznaję się bez bicia że temat święta wpadł mi już do głowy ze dwa razy.
Jak byłam ostatnio nad jeziorem to te święta , raczej daleko



Pozdrawiam z pod jabłonki(nie choinki)

poniedziałek, 2 września 2013

Letnia kuchnia-parnik.

Zajrzyjcie do letniej kuchni,tak się z nią kokosiłam przez całe lato że na jego koniec uznałam stop, narazie  może być ,tak mi się tam dobrze gotuje,pichci i piecze a wieczorem gdy pada westfalka zastępuje kominek jest miło i przytulnie.Tu gotuje mi się wygodnie,mimo że przed zmywaniem trzeba sobie najpierw wody napompować a potem zagrzać,nosić wiadra wlewać wylewać jest fajnie,bardzo lubię gotować ,bardzo lubię karmić,lubię gdy jest ładnie podane.W domu jest nas pięcioro, a ja cierpię na syndrom karmienia i ciągle zdaje mi się za mało za mało wiec gotuje gary,kotły iii wszystko znika.Czasem żałuję że tak mało gotowania na jeziorze marzeń ale zanim przywlokę aparat nie mam czego cykać.A było to tak
podglądanie blogów robi swoje:












Zmywarka

I trochę pichcenia




pieczone w piecyku kurczaki królowały tego lata







pa.