wtorek, 28 lutego 2012

Czarna Madonna

Przez chwilę myślisz,tydzień szybko minął a przez drugą ile się przez te parę dni wydarzyło.
Codziennie bywam w domach moich klientów i gdy ich słucham potwierdzam to co już wszyscy wiedzą
u każdego coś...
u pani A-synek do psychologa
u pani M-dorosły syn podejrzenie strasznej choroby
u pani G-rozpacz po stracie siostry
u pani  S-synek traci wzrok
pani C-wraca do siebie po operacji tętniaka
u pani A -zęby
Kiedy już tak się wzajemnie wysłuchamy,pocieszamy się że aby zdrowie to jakoś to będzie,często mówimy to z przyzwyczjenia dopiero gdy dotkniemy blisko ludzkiego nieszczęścia pochylamy głowę ,bo czym są moje codzienne kłopoty w porównaniu z mamą której dziecko traci wzrok ,wstyd wogóle otwierać usta.
Przypomniałam sobie jak pewnego roku zachorowałam na grypę i 2 tygodnie spędziłam w łóżku ja ta która nigdy nie choruje,o czym marzyłam -żeby wstać i iść do pracy,tylko iść do pracy.Pamiętam też jak kiedyś dentysta zapytał co słychać gdy usłyszał że dobrze zdziwił się i powiedział że dawno nie słyszał takiej odp.Wtedy postanowiłam że tak będę odpowiadać na to pytanie, niestety nie udawało się zawsze ,też należę do narzekających.
Zauważyłam że jeśli opowiemy co u nas dobrego to ta druga osoba dostrzeże dobre rzeczy w swoim życiu a przynajmiej spróbuje,coraz mniej w nas optymizmu, może chociaż to pomoże.
Co dobrego w tym tygodniu u mnie?
-jesteśmy zdrowi
-córka obiecała poprawić oceny
-najmłodszy( wegetarianin od miesiąca)ma dobre wyniki krwi
-siostra zaprosiła mnie na wizytę do kosmetyczki z okazji 8 marca,było fajnie
-spędziłam fajną sobotę
- złodziej który okradł nas 2lata temu oddał kasę (uwieżycie?)
Pewnie ja ,zwana Czarną Madonną zapytana o te gorsze rzeczy zapisałabym całą stronę,ale dziś postanawiam nie narzekać bo przecież wstałam rano ,poszłam do pracy i nie mam się czym martwić,jest dobrze!
I najważniejsze,chleba nam nie brakuje.

niedziela, 19 lutego 2012

Pikuś

Zdecydowałam się pisać,podziwiając przez rok różne blogi,obserwując Wasze wnętrza,podczytując życiowe sytuacje i te wesołe i smutne ,zachwycałam się robótkami ręcznymi,pomysłami kulinarnymi,fotkami ,wieńcami i tak mogłabym wymieniać.Jeszcze parę miesięcy temu gdy  nie miała pojęcia o tych blogach myślałam o sobie Pracowita Mrówka,mama trojki dzieci,żona dbająca o wątłe zdrowie męża,gospocha domowa i pracujący cyborg o nie ograniczonym czasie pracy.Pierwszym blogiem był Utkane z marzeń-pracowitość,talent,pomysłowość i przyjemność czytania Elizy otworzyła mi  oczy. Inne blogi uświdomiły że ja to jestem Pikuś że tu są tak wspaniałe pracowite kobitki też pracujące też dzieciowe, też zabiegane ale do tego tak utalentowane manualnie ,pomysłowe i ze smakiem.Następny to Green Canoe a później już lawina ruszyła,teraz śledzę na bieżąco ulubione blogi i  dopisuję nowe.
Po roku podczytywania podzieliłam podglądane blogi na parę grup:
Pracowite pszczółki i przytulne domeczki.
Bielone wnętrza.
Luksusy biało -czarne.
Artystyczne wnętrza tu powinnam dodać, że wszystkie dla mnie są artystyczne.
Nie wychodzę z podziwu jak piękny klimat potrafią stworzyć ludzie,pracą rąk i wyobraźnią.
Przechodzę do meritum bo już zaczynam się powtarzać,tak czytałam i czytałam że zapragnełam też pisać i ...i po kilku postach okazuje się że to wcale nie jest takie proste ,pewnego dnia -Matko kochana ja nie mam nic bielonego,ja nie szyję,nie maluję, nie odnawiam,nie scrapbookiguje nie decoupage...:)) jedynie gotuję,ogroduję i miewam szalone pomysły na których realizację brak mi czasu  ze względu na pracę zawodową.
I tu myśl która męczyła mnie od początku gdy zaczęłam pisać blog czy tak bardzo chciałam pisać czy tak bardzo chciałam należeć do tego grona blogowych pracusiów????Napewno dużo się uczę ,czerpię z tego b.dużą przyjemność, cieszę się że się rozwijam i mam nadzieję że nie długo też się czymś pochwalę.A dziś podczytuję Nasze Wiejskie Zacisze polecone przez Asię z Zielonego Czółna - miodzik dla ducha,a do tego Country, fajny koniec niedzieli.
Ale ale żeby nie było że ja tak tylko przed monitorem siedzę;)))



niedziela, 12 lutego 2012

Niedzielna bezrobotna drożdżówka.

Mój nałóg to ciasta i słodycze,tego nigdy nie odmawiam nawet jak już nie mam gdzie upchnąć;))
Oczywiście najbardziej lubię te wypasione,nawilżone z niespodziankami w środeczku mniam.Dużo i często piekę i eksperymentuję bo cała rodzinka zwie się narkomanami słodyczowymi także jest duże zapotrzebowanie.Bywają dni że nie ma czasu na ceregiele wtedy wjeżdża szarlotka ,murzynek i drożdżówka zwane przez młodych odpalancone.
Gdy pachnie drożdżowe to tak jakbym poczuła dom,rodzina i ciepło,miłe uczucie i chociaż powiesz że nie przepadasz już jak spojrzysz poczujesz jakiś sentymencik może to wakacje u babci się przypomniały tak z pewnością sielskie klimaty.Dzisiaj podaję przepis  od zaprzyjażnionej p.Danusi na ciasto a raczej na składniki które po 3godz wystarczy dokładnie wymieszać,  ja mieszałam drewnianą łyżką i do pieca.
Składniki układać do miski w takiej kolejności:
5jaj
10dag drożdży
1szk cukru +cukier wanil
1szk oleju
1szk zimnego mleka
5szkl oleju
sól

nie mieszać tak ma stać 3godz,potem dokładnie wymieszać i do piekarnika .
I bez żadnego wysiłku i zagniatania- Bezrobotna drożdżówka !
Smacznego!!!!

sobota, 11 lutego 2012

Po imrezowe rozmyślania.


Jutro urodziny mojego najmłodszego,impreza odbyła się dzisiaj,ostatni dzień jesteśmy całą piątką.
Po zaprawie w kuchni złość sięga zenitu,złość na siebie.
Dlaczego nigdy nie może być tak jak zaplanowałam a no dlatego że nie zaplanowałam tylko zamarzyłam w tej główce, pewnie myślałam że zdążę  tak jak co roku , wszystko przecież jest zaplanowane, dekorację zrobię,zabawy wymyślę,upominki na koniec zmontuję i jeszcze najważniejsze podkreślone na czerwono że po tym wszystkim zdążę jeszcze  zrobić SIEBIE!!!
Udaje się,ale takim tempem że jestem STRZĘPEM.
I co,dziś pierwszy raz przeleciała mi myśl,że ja  już chyba tak nie chcę, że może czas skończyć z tą tradycją urodzinową naszych młodych, inni nie robią nic i żyją ,kupią tort lub pójdą na obiad i już.Nikt się nie męczy,nie denerwuje,nie jeździ na szmacie,nie warczy i nie rozstawia po kątach.Wkurzam się że nie zdążyłam z tym z tamtym i jeszcze owamtym.Najpierw oskażenia póżniej usprawiedliwienia że łokieć,że latka,praca,brak czasu itp,itd.
Przychodzi czas imprezy i gdy tak siedzę już przy tym stole i patrze każdy gość jak co roku pamięta swoją miejscówkę, miny zadowolone,żarty,dział wspomnień zaliczony,apetyty dopisują to przestaję marudzić, warto było.Wyjścia  też są fajne ale rzadko korzystamy, czasem na specjalne okazje, jest nas pięcioro więc nie często możemy sobie na to pozwolić a w domu jak się ugości pięciu to i dziesięciu a jaka to impreza bez Ciotki,Tuśki,Gusi i naszych Babuszek żadna czyli TRADYCJA  zostaje.
Z drugiej strony to jeszcze tylko parę razy mogą się czuć jak  dzieci =  M najstarszy we wrześniu 20 M średnia w kwietniu 18  M najmłodszy jutro 16 .
Moja przyjaciółka K. już pewnie kiwa mi palcem ze słowem nad opiekuńcza ale co ja zrobię że już tak mam ;)Tylko jak czytam cyferkę przy kwietniu to nie wiem co będzie))))
A  narazie Strzęp się zacerował;)))

Taki żarcik
Hi-Men do swojej mamy a mojej teściowej:
-Mamo zdejmij te korale to mi się do nalewki bursztynowej przydadzą.

czwartek, 9 lutego 2012

Pobudka wstać...

        Budzę się codziennie rano i uchylając oko czaruje,jeszcze do w pół ,jeszcze do za 15,dobra nic się nie stanie jak  zbiorę się o równej.
I zaczyna się galop z przyrzeczeniem że dziś położę się wcześniej chociażby po to by poleżeć dłużej.
       Już jak to piszę to się śmieję,jeszcze mi się nie udało tym bardziej że stałam się maniakalną,wieczorową czytelniczką blogów.
      Ostatnie dni jeden podobny do drugiego, mam na plecach jakiegoś lenia- podjadka, nic mi się nie chce ,czekam  na ten moment ze ruszę do boju i odgruzuję ten mój domek na wiosnę, a uzbierało się.
      Fajna jest ta wiosenna werwa do zmian i tych na sobie i tych w gospodarstwie chodzimy jak nakręcone i nie ma czasu na ciastko? krówkę? kanapeczkę z pieczonym boczkiem i musztardą?

 Ale to przed nami, a dzisiaj na poprawę humoru zakup na starociach za całe 3zł la la la...






wtorek, 7 lutego 2012

Zimowo.

    Mróz zelżał,ale lód na jeziorach trzyma,wrzucam parę zimowych fotek z nad jeziora Mazurskiego teraz to wielki biały ląd.




A ja już z utęsknieniem gapię się na takie widoki,woda z lądu nie wydaje sie taka niebieska,fajnie że jeszcze mamy takie piękne zakątki .Oby do lata ;))



.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Koniec podczytywania.

Podczytywanie wytrzymałam rok ,dość  tego też chcę!Zakładam bloga a dlaczego nie?
Tu mogę spełniać swoje marzenia i te wnętrzarskie i te kulinarne.
Czasem do szczęścia tak malutko potrzeba coś upiec ,ugotować,zrobić fajne zdjęcie na spacerze,usłyszeć miłe słowo ,spojrzeć w szczęśliwe oczy.
Mam zamiar uczyć się od innych,dzielić się radą,być lepszym człowiekiem to może dać mi ten blog.
Zapraszam do Jeziora Marzeń.