piątek, 23 września 2016

Robię i ja,chociaż obiecałam sobie że po raz ostatni,naprawdę.
Podziwiam wszystkie dziewczyny które to robią,którym tak pięknie to wychodzi,oglądamy zdjęcia mebli które oczyszczają, malują, woskują , olejują a potem pokazują ,zachwycają.
 Nikt z nas nie widzi tego kurzu we włosach i nosie,spiłowanych paznokci i obtartych brzuszczy ,bolących paluchów i obolałych pleców.Efekt końcowy wynagradza trudy,mozolnej pracy.
Ja tak zadałam sobie bobu przez trzy soboty jako zupełny laik , zachciała a ta jak zachce to odwrotu nie ma.
 Dziś wiem ,że ja się do tego nie nadaję.
Parę miesięcy temu zakupiłam w sieci starą 2 m komodę i dziś dziękuję Bogu że dopłaciłam za wyczyszczenie,bo oczywiście miałam pomysła że zrobię  sama ,to już by była masakra a tak przyszła czyściutka.
O tej witrynce pomyślałam ,mała ,prosta,szybko pójdzie,ufff........











jeszcze jedna sobota żeby pokazać efekt końcowy

ufff......
łapię oddech po robocie.

3 komentarze:

  1. Piekna ta witrynka:) Jest to pracochlonne, ale ja dlatego lubie farby kredowe, bo nie trzeba scierac lakierku, praktycznie przecierasz z kurzu i malujesz. Pozdrawiam, tez bym z Toba usiadla przy ognisku z lamka wina;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam efekt...meble wyszlifowane wyglądają pięknie. A słyszałaś o produktach Anny Sloan? Niektórymi z nich można traktować meble, bez wcześniejszego ścierania politury. Na własne oczy widziałam efekty. Podpowiem ze na fb jest grupa, która służy podpowiedzią ...a i kolory farb cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana wielkie brawa, witrynka wyczyszczona perfekcyjnie !!!
    Wiem,że kosztuje to dużo wysiłku, ale efekt końcowy zawsze daje tyle satysfakcji, że zapomina się o wszelkich trudach :)

    OdpowiedzUsuń