piątek, 23 września 2016

jesień się zaczyna...złotawa cicha i miła...



ja się pytam kiedy ta jesień życia się zaczyna,wtedy jak dzieci odejdą z domu,jak nic się nie chce i wszystko zajmuje dwa razy więcej czasu,jak wieczorem chcemy zostać w domu bo już ciemno i zimno ,gdy ludzie działają na nas jak płachta na byka  ,nieeeee....   to się raczej święty spokój nazywa,więc przyszedł na mnie etap ŚWIĘTEGO SPOKOJU.
Weekendowe spacery i ogniska obfitują w rozmowy ,dyskusje,przemyślenia i wnioski a te ostatnie są takie że potrzeba nam naprawdę nie wiele.
Stoimy na górce a wokół nas ani żywego ducha,przyroda i my,akumulatory się ładują he he...takie odległości i żadnego człowieka na horyzoncie,CISZA ,kurde jak mi dobrze bez nikogo.Ciągle obmyślam plan jak zostać tam na stałe od kwietnia do pażdziernika ,oczywiście w przyszłości, jeszcze trochę.Dobrze ujęła to Kasia z bloga Skrawki życia mego ,napisała mi-żeby tam żyć trzeba mieć za co, żeby mieć za co trzeba zarabiać,żeby zarabiać trzeba wyjechać do miasta,oszaleć można!!

















pa.

2 komentarze:

  1. Tego Ci zycze, abys mogla spedzac w tym cudnym miejscu jak najwiecej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz,ja ten Twój święty spokój odbieram jako dojrzały wiek.
    Dzieci już nas tak nie potrzebują i żyją tak jak my kiedyś (czytaj szybko)praca faktycznie zajmuje dwa razy więcej czasu i ludzie są jakoś mniej nam potrzebni,czyli.......
    W końcu zwalniamy i celebrujemy życie, a przynajmniej bardzo byśmy tego chciały (jeszcze nie zawsze się to udaje). Dlatego uciekamy w ciszę w świat przyrody, bo zaczynamy robić to co zawsze chciałyśmy :)

    OdpowiedzUsuń