wtorek, 17 kwietnia 2012

Wena poszła do domu.


Jak tak po obserwowałam to stwierdziłam, że ślimak ma tylko dom na głowie a ja to dom i jeszcze warsztat pracy ze sobą nosze.Uff.. jakoś opuściła mnie wena twórcza, na cykałam zdjęć w plenerze ale żadne nie przypadło mi do gustu,domowe też mi jakoś nie wychodzą , nic mi się nie podoba to chyba efekt za częstego oglądania tych pięknych fot na waszych blogach,jęczę tak do maja a od maja obiecuję sobie rewolucję w domu i zagrodzie a na razie przede mną organizowanie dwóch imprez jedna dla tych co już zapomnieli kiedy osiemnaście obchodzili a druga dla tych co właśnie zaczynają obchodzić -czyli 18-stka mojej córki i jak to przeżyję to odżyję i niby nie ma się czym przejmować a stres mnie zjada.No dobra, a na stresy to wiadomo coś słodkiego...





1 komentarz:

  1. ja przezyłam osiemnastkę córy ,to i Ty przezyjesz,nie taki diabeł straszny :):)
    A wena czasami idzie sobie odpocząć ,podładuje akumulatory i wróci
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń