poniedziałek, 27 maja 2013

Wir

Maj...jak już się w ten wir wpadnie to się wiruje i wiruje,często zaglądałam na blogi ale natchnienie na nowego posta jakoś mnie opuściło.
Między wiosennymi porządkami na głowach moich klientek,porządkowałam trochę domostwo,to w mieście i to nad jeziorem.Podpatrywałam  marynistyczne style(zawsze mówiłam marynarskie ha ha),tak mi się marzyło wprowadzić trochę niebieskiego do naszej nowej przyczepy,i do parnika czyli naszej letniej kuchni na działce,to była okazja żeby stare skorupki włocławka wróciły do łask.

przed jak tylko dotarła



PO




No i jeszcze nasza letnia kuchnia



po
jak widać biały kolor mnie nie opuszcza,to jeszcze trochę bielenia:




Kasztany jeszcze nie kwitły kiedy trwało najważniejsze wydarzenie majowe  w naszej rodzinie MATURA ,poszło dobrze,za nami cały stres i tona cierpliwości potrzebna do tego żeby znosić nerwową maturzystkę ale daliśmy radę.



To chyba najdłuższy mój post ufff pa!






5 komentarzy:

  1. Zmieniłaś fronty!!!
    Wow! Szczena mi opadła................. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzieś TY te fronty zobaczyła ,nadal są żołte ale już chcica na bielenie mebli w przyczepie ,przyzwyczaiłam się,zmienię tylko te żółte wstawki tak jak mi to radziłaś na początku.Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. chodziło mi że chcica mineła ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
  4. chcica minęła na bielenie ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie się tam spinasz kobito,chcesz giry połamać !?
    Kuchnia zyskała ,a owszem :)
    U mnie też maturowo było i to ja bardziej się przejmowałam niż moja pierworodna.Dobrze ,że już po wszystkim ,bo lada dzień byłabym siwa jak gołąbek :)
    Dawno mnie u Ciebie nie było ,oj dawno!!! dlatego pędzę posty przeglądać :)

    OdpowiedzUsuń