piątek, 8 czerwca 2012

Kaszlak.


Syrop z sosny zrobiony, ale nie myślałam, że to ja pierwsza będę z niego korzystać,drugi tydzień kaszel nie wiem jak go nazwać chyba nie kończący się,ani w dzień a tym bardziej w nocy, dostałam w domu ksywkę Kaszlak,  wszystko mi  jedno.
Pomimo że zapowiadali deszczową pogodę pojechałam za miasto i jak zwykle było cudnie,słyszałam taki kawał -jaką Polacy chcieliby pogodę???
-Taką jakiej nie mają.
Mimo to spacerowaliśmy.





A w zwyczaju zawsze coś na pocieszenie ,więc i dziś tradycyjnie:




Pozdrawiam wszystkich kaszlących.
Jutro mimo dychrania ,po pracy znikam nad jezioro ale to tylko dlatego że mam specjalną misję Czarny Bez już zakwitł,rodzinka tak się przyzwyczaiła do tych naturalnych specjałów że wszystko znika błyskawicznie o dziwo bez żadnego namawiania, więc jadę zbierać bez bo  w zeszłym roku to do października nie doczekał a co mówić zima i przeziębienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz